niedziela, 23 marca 2014

Frère Jacques, czyli o tym jak rodzima wersja piosenki wpływa na zrozumienie oryginału

Nie odkryję Ameryki stwierdzając, że pierwszą piosenką, jaką poznają uczniowie na lekcji języka francuskiego jest Frère Jacques, czyli nasza Panie Janie. Kiedy usłyszałem ją po raz pierwszy w oryginale, bez tekstu przed oczami, sądziłem, że podobnie jak w wersji polskiej, jakiś Kubuś, czyjś braciszek, spał sobie smacznie, mimo iż w pobliskim kościele biły już dzwony, a w dodatku biły one widocznie zbyt ciche, i trzeba go było zachęcić do wstania z łóżka uporczywym wyśpiewywaniem kanonu tuż nad uchem. Jak widzicie, bardzo bogata interpretacja jak na kilka krótkich linijek prostego tekstu.
Tymczasem...
Frère Jacques, to rzeczywiście braciszek, ale zakonny.
a Sonnez les matines, to oczywiście tryb rozkazujący - bij w dzwony, samo zaś les matines to dzwony wzywające wiernych na poranną modlitwę.
Mogę więc zaryzykować stwierdzenie, że sens francuskiej piosenki jest całkiem inny od naszej przeróbki. Oryginał wzywa po prostu brata Jakuba do wykonywania jego porannych obowiązków.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz